Nie mamy nadmiernej nadziei, że ten tekst cokolwiek zmieni w zachowaniu radnej Magdaleny Waliszewskiej, osoby, która dla bieżącego celu politycznego gotowa jest na wszystko. Próba obryzgania politycznym błotkiem stowarzyszenia hipoterapii to – nie bójmy się mocnych słów – czyn haniebny.
W swym emocjonalnym i średnio mądrym wystąpieniu Waliszewska zarzucała Stowarzyszeniu i niejako przy okazji radnej Magdalenie Kajewskiej, zmiany nazwy, adresu i wreszcie świadczenie odpłatnych usług.
Kulą w płot, Waliszewska też kiedyś nazywała się Cieślak (chyba) a składając oświadczenia majątkowe zmienia liczbę i sumę wszystkich kredytów swoich. Czy coś z tego wynika? Nic, czyli dokładnie tyle ile dla mieszkańców Ostrowa z rajcowania pani Waliszewskiej de domo Cieślak.
Na samej hipoterapii i niepełnosprawnych dzieciach pani Waliszewska z Cieślaków się rzecz jasna nie zatrzymała. Haniebną wydała jej się także działalność radnego Mariusza Nowaka. Nowak rzeczywiście jawił się tu osobnikiem wyjątkowo paskudnym, nie dość że działa nieodpłatnie w stowarzyszeniu Ostrów Zachodni to jeszcze społecznie szkoli młodzież w Salezjańskim Stowarzyszeniu Salos. Skandal! Orzekła Waliszewska i z cała mocą jęła zachęcać radnych do wygaszania mandatów wyżej wymienionych.
Radni okazali się jednak zasadniczo nieczuli na jej wdzięk retoryczny i zgodnie oba wnioski spuścili do kanalizacji burzowej.
Po wnioskach i całej żałosnej sytuacji na sesji pozostaje jednak pytanie. Po co mieszkańcom tacy radni? Do czego zmierzać będzie koalicja wsparta na takich tytanach intelektu jak pomieniona Waliszewska czy nie potrafiąca wysłać maila na właściwy adres inna gwiazda koalicji? Jak wreszcie całość będzie komunikować się z mieszkańcami? Wykwintnym językiem wiceSzczurka?