Pochwalił się prezes Zenon Musialski błyskawicznym zamalowaniem tęczy na kamienicy mieszczącej ostrowskie biuro Prawa i Sprawiedliwości. Trudno zakładać, że tak błyskawiczną decyzję podjął sam.
Tęcza teraz już przeszkadza miejskiej władzy. Progresywność i tolerancja nie okazały się jak widać dostatecznie politycznie rentowne. Dekoracje pochowano i teraz grana jest zupełnie inna tchnąca kruchtą melodia. Historia jest banalna, gdy z jakiś politycznych układanek wyszło, że władzy fajnie się będzie pokazać jako otwartej, fajnej i tolerancyjnej mieliśmy czysto propagandowe zamalowanie jednej ściany i wartą kilkadziesiąt (jeśli nie więcej) puszek farby akcję promocyjną.
Dziś, gdy promocyjny kurz już opadł okazuje się, że to nietolerancja jest największym i pierwszym w kolejce do zamalowania, problemem. Władzy zagraża znak sprzeciwu wobec tej nietolerancji (a także miłości, równości i różnorodności). Dlatego faszolskie znaki szpecą Ostrów liczniej i paskudniej niż przed „promocją” za to zamalowanie tęczy skończy się pewnie jakąś premią. (bo co jak co, ale premiować to ta władza się lubi i potrafi).
I dlatego właśnie, w mieście rządzonym przez Beatą Klimek tak łatwo wdepnąć w psie g…. i faszystowską ikonografię.