Ostrów szybko wrócił do czasów, gdy klasa robotnicza piła szampana ustami swych przedstawicieli. Uroczysta kolacja dla „Przyjaciół Ostrowa”, którymi okazali się głównie polityczni przyjaciele urzędującej prezydencji była właśnie takim zbiorowym aktem owego picia.

Wykwintne tartinki i pyszny łosoś aux legumes to tylko niektóre składniki karnawałowego party w synagodze. Był też zespół za blisko 10.000 złociszy. Wszystko to oczywiście w rytmie coraz bardziej natarczywej narracji o władzy wsłuchanej w potrzeby ludu. Owe wydumane potrzeby to czynny przez kilka tygodni w roku basen, nieco większa wiata przystankowa okrzyknięta nowym zieleniakiem, wreszcie wylewająca się zewsząd propaganda. Nie są za to potrzebami mieszkańców druga rama komunikacyjna, czyste powietrze, wreszcie równe chodniki czy odśnieżone alejki spacerowe na Piaskach. Co łączy te trzy „niepotrzeby”? Pozornie nic, ale spróbujcie realizację którąkolwiek z tych potrzeb zakończyć uroczystym przecięciem wstęgi jeszcze w tej kadencji. Nie da się? No właśnie.

Katering i zespół Sonori Ansamble kosztował mieszkańców Ostrowa 20.000 złotych, no ale któżby tam szczędził na przyjacielskich stosunkach. Wszak wiadomo, że prawdziwa przyjaźń ceny nie ma. Zwłaszcza wtedy, gdy nie płaci się za nią swoimi pieniędzmi.

Po spotkaniu wciąż trwa merytoryczna dyskusja…