Ależ tu cuchnie – jęknęła Królowa, powyciągane z szafy dokumenta robiące za wachlarze już nie przynosiły wytchnienia. Alamodzki szal, którym Królowa zasnuła lico też już nie dawał dostatniego remisjonum. Gród cały cuchnął, od terminów gdy tylko pierwsze chłody nastały.
Dymiły powozy, dymiły kominy, a lud cały sarkał niepomny głosów królewskich heroldów, wykrzykujących wieści o wielkim uznaniu jakim wyspowe powietrze na świecie się raduje.
Zbliżała się Wilia a wyziewy okrutne spowiły całą wyspę. Królowa i herold Kołacz uradzili, by wszystkich swych komilitonów do ludu wysłać, by ci obmową okrutną i krzykiem świadczyli, że ów smród to wina poprzednich władców, że Królowa sama czystą będąc obrazem swym lud cały czystością zarażać będzie, a specjalne pojazdy na elekstrykę brudzić już nie będą. Tyle, że Smerdajajeczny miał ładować baterium pojazdów, a kabel jak i wszystko inne miał do tego za krótkie. Nowe wozy, miast głosić chwałę Królowej snadnie w Królewskich stajniach stały o czym nawet Herold Kołacz nic sensownego umyślić nie dał rady.
Aggracyjować tego Smardejajecznego ili nie? – myślała głośno, a może tylko go obakać i na stolcu zostawić? Smerdajajeczny, najmłodszy już nie był, a zwycięskie postępy sklerozy coraz mocniej szarpały jego dowcipem. Cóż z tego skoro był wierny, a sprytniejszych od niego na dworze też nie było.
Nic lepiej od kariery Smerdajajecznego tego dworu nie opisywało… No może jeszcze Dwórka Gąska, polująca po opozycjonerów po całym grodzie i wykrzykująca o nich plugastwa najgorsze.