Arcymagik zgiął się w pokornym ukłonie
– Jeszcze raz królowo, jeszcze raz
– Kłamstwo – wykrzyczała jak w teatrum Królowa unosząc ciężki inkunabuł
– Nie, nie, nie – arcymagik, lewicą musisz snop światła wskazywać, by mocniej słowa twe wybrzmiały, by cała nasza chąsa eksuzować jak ów Motyl zdradziecki nie chciała.
– nie mogę, nie mogę, nie mogę – minęły już dwie niedziele ćwiczeń, a Królowa tylko jedno słowo łacno powiedzieć zdołała, a przecież wszyscy heroldzi opowiadali już jak to wszystkich nieprzyjaznych radnych Królowa na Radzie obelży.
Nic się nie udawało, inkubanuły wypchane gałganami i tak za ciężkie były do dźwignięcia, mowa nie służyła już jak dawniej, a arcymagik specjalnie z cesarskiego grodu sprowadzon, nie dość, że ciężkim srebrnikami płacić sobie kazał, to jeszcze wcale zadowolon z występu Królowej nie był.
– dawać mi tu Kołacza, a hyżo – Królowa wiedziała, że w trudnych terminach wierny herold na pewno wynajdzie jakiś chytry fortel.
I rzeczywiście, gdy Królowa rajców sobaczyła, krzycząc że fałszem ich myśli i słowa są podszyte Kołacz i jego trabanci krzyczeć zaczęli w grodzie, że Królowa cudnie prawi, zawsze prawdę mówi a sadzawka kąpielowa, głównie zamkniętą będąc, wielkiej chwały całemu grodowi przysparza.