Nie róbmy polityki na grobach wezwała pani w czapce podczas protestu #anijednejwięcej. Szkoda, że nawet taką okazję można wykorzystać do cynicznej lanserki.
Otóż za śmierć Izy z Pszczyny i zapewne jeszcze kilku (a może więcej kobiet) winę ponoszą politycy i ich działania właśnie polityką zwane. I tylko politycy mogą nas wszystkich wyzwolić z żelaznego uścisku fanatyków. Opowiadanie w tym kontekście komunałów o apolityczności to poszukiwanie alibi. Wiadomo do kogo owa „apolityczność” jest adresowana, i nie są to ani politycy Koalicji Obywatelskiej, ani SLD ani PSL-u. Ot zaliczenie obecności, cyk fotka (może się przydać, najwyżej się później pousuwa, jak nie przymierzając zdjęcia z czarnego protestu).
Przejęta losem kobiet pani w czapce prosto z protestu pobiegła na koncert do ostrowskiej Areny. Zapewne szukać kobiet, którym można wytłumaczyć, by nie mieszały żadnego cierpienia sprawionego przez polityków z polityką właśnie. Ta zmiana nastroju jest zdaje się immanentną cechą owej Pani – ekskluzywnej bywalczyni pogrzebów skompromitowanych hierarchów.
Na koniec wypada zaś dodać, oddając senator Ewie Mateckiej wyrazy wielkiego szacunku, równie wielki wyraz zdziwienia z powodu powtórzenia tego dziwacznego przekazu na senatorskim profilu na Facebooku. Przecież tej apolityczności wcale w jej przed ratuszowym wystąpieniu słychać nie było.