Ostrów ze swoim wodkanowskim projektem „Uporządkowanie gospodarki wodno–ściekowej i osadowej na terenie aglomeracji” znalazł się pośrodku listy rezerwowej Narodowego Funduszy Ochrony Środowiska. Wszystko wskazuje na to, że ogłoszony z wielkim przytupem sukces okazał się „przysłowiowym strzałem z tradycyjnego kapiszona”.
Te 79 milionów złotych to znacząca część z billboardowych 200. Nadszedł zatem czas na przeliczenie kampanii i pytanie do jej twórców, czy jeszcze długo będą próbowali nabierać mieszkańców Ostrowa?
I nie chodzi tu wcale o gorzką satysfakcję. Ta żałosna władza kolejny raz pokazuje, że gdy realnie trzeba zatroszczyć się o mieszkańców jest zatrważająco bezradna. Propaganda, machanie do samochodów na nowo otwartej obwodnicy, otwieranie inwestycji, których znaczenie dla mieszkańców jest co najmniej wątpliwe? Proszę bardzo. Znacznie gorzej, gdy mowa o konkretach, takich jak owa gospodarka wodno-ściekowa.
Z kim przegraliśmy? Bo to nasza wspólna porażka. A między innymi ze Świątnikami Górnymi, Żyrardowem (tak bliskim sercu urzędującej, wszak stamtąd Leszka Millera ród), Białymstokiem, Łukowem czy Kielcami. To tak gdyby urzędowe mądrale próbowały bredzić o silnej konkurencji.
Stan billboardu na zdjęciu mówi wiele nie tylko o jakości miejskiej propagandy, ale także o szacunku dla mieszkańców, tak to wygląda już od kilku tygodni.