Z konferencji prasowej prezydencji można było wywnioskować, że MIEJSKI Zarząd Dróg nie jest instytucją miejską. Prezydencja zajęta głównie promocją zaczyna potykać się o własne nogi.
Mogę się założyć, że będą kolejne doniesienia – plotła dalej – wykonując coś co w podręcznikach propagandy zwie się uprzedzającym uderzeniem. Hala na Wojska Polskiego i basen to zdaniem Beaty Klimek kolejne punkty zapalne, ale… tu uspokoiła swoich oddanych fanów „jestem przygotowana na wszelkie kontrole”.
W przygotowanie nie wątpimy wcale, pora jednak przypomnieć o kampanijnym cyrku wyprawionym przez zwolenników BK cztery lata temu, gdy z wizyty agentów CBA w OZC uczyniono poręczną pałkę na prezydenta Jarosława Urbaniaka. Wtedy było załamywanie rąk, opowieść o Bizancjum w miejskich spółkach i wielkie kartony z „niewiadomoczym” mające świadczyć o wielkim (nie tylko organizacyjnym) bałaganie w miejskiej gospodarce.
Trudno dziś nie odczuwać choćby lekkiej satysfakcji, gdy broń sprzed czterech lat powoli obraca się przeciw osobie odpowiedzialnej za wprowadzenie do miejskiej polityki narracji godnej Leppera i czarnej teczki Tymińskiego. Karma wraca a tarcza z progresywnej charyzmy czy tak jakoś na pewno przeciw niej nie zadziała.
(zdjęcie www.tubaostrowa.pl)